53. Nieoczekiwani rywale.

Leżałam na kanapie wystrojona w koszulkę Sergio i wpatrywałam się w telewizor. Moje boskie Ciastko urzędowało w kuchni i jak mi zapowiedział przygotowywał mi najlepszą czekoladę na świecie.
Gdy zadźwięczał dzwonek do drzwi nawet nie drgnęłam.
-Otwieraj, Rodriguez! – Wrzasnął Canales. – Myślisz, że jesteś tu jakimś dzikim lokatorem? Nie ma tak!
-Matko, ale z ciebie tyran – zwlokłam się z kanapy i podreptałam do przedpokoju. W lustrze przyjrzałam się swojemu odbiciu i z ulgą zarejestrowałam fakt, że koszulka sięga mi do połowy ud. – Kupujesz sobie za duże bluzki – mruknęłam.
-Drzwi! – Syknął i stanął za mną. – Tą dostałem od Giany – wzruszył ramionami, a ja otworzyłam. W pierwszej chwili uśmiechnęłam się szeroko.
-Cześć! – Powitałam radośnie naszego gościa. – Co tu robisz? – Wyskoczyłam do zaskoczonego Marcosa.
-Ja? A ty? – Spojrzał na Sergio, który drapał się po głowie. – Ale niespodzianka! – Uśmiechnął się szeroko. – Stary to ta laska, o której tyle ci opowiadałem. Moja cudowna Ana! – Objął mnie ramieniem, a ja zbaraniałam. Canales też.
-Co? – Mruknął. – Ta laska, z którą kiedyś chodziłeś i spotkałeś po latach, to Ana? Ta, która nadal ci się podoba? Z którą liczysz na odgrzanie uczuć? – Wymieniał.
-Dokładnie, ale daruj sobie wszystkie fakty – pokiwał głową. – Ta, która chciała cię zamordować za to, że spędzam wakacje u dziadka i przebywam z tobą, a nie nią.
-Chciałaś mnie zamordować? – Spytał. Błękitne tęczówki świdrowały mnie uważnie.
-Kiedyś – pokiwałam głową. – W końcu byłam bliska jeszcze jakiś czas temu – wzruszyłam ramionami i odsunęłam się od Marcosa.
-Super, że się znacie. To Sergio, gdzie twoja dama? – Rozejrzał się uważnie po mieszkaniu. Hello! Stoję tu w samej bieliźnie i koszulce! – Opowiadałeś, że to niezły dynamit.
-Dynamit? – Syknęłam i spojrzałam na blondyna. Uśmiechnął się niewinnie.
-Stoi obok ciebie i zaraz mi dowali za dynamit – powiedział spokojnie.
-Ona? – Alonso wskazał na mnie palcem.
-Nie! Ta kurwa za mną! – Warknęłam i wszyscy spojrzeli na moje odbicie w lustrze.
-Annabelle jest moją dziewczyną – wyjaśnił Canales.
-Nie wspominałaś, że masz chłopaka – Marcos popatrzył mi w oczy.
-Bo byłam tak zachwycona faktem, że spotykam przyjaciela po latach… – Rozłożyłam ręce. – Muszę iść! – Mruknęłam pod nosem. Wsunęłam nogi w ogromne adidasy Sergio i ruszyłam do windy. W pół kroku się wróciłam. Podeszłam do Canalesa i wyjęłam mu z kieszeni jeansów kluczyki do Audi. – Kocham cię – szepnęłam i pocałowałam go w policzek. Narzucił mi na plecy swoją bluzę i wyszłam.
Przez całą drogę myślałam o tym co się stało. Alonso i Canales się znali, znali od dziecka. Odkąd pamiętam nienawidziłam chłopaka, z którym Marcos spędzał dwa miesiące wakacji! Nagle okazuje się, że ten koleś to mój Ciastek! Moje szczęście, moja radość!
Na dodatek Alonso chce mu przedstawić swoją byłą laskę! Czyli MNIE! A Canales chce go zapoznać ze swoją dziewczyną! Czyli MNĄ!
Kurwa!
Zatrzymałam się pod domem Karima i wpadłam do środka jak burza.
-Benzema! – Zatrzymałam się przed kanapą na której urzędował. Wokół walały się puszki po Pepsi czy Red Bullach. Nie wspomnę już o opakowaniach chipsów i ciastek.
-Striptiz dla ubogich? Daruj mi! – Jęknął. – Stać mnie na profesjonalną piękność w skąpych ciuszkach, a nie łachach przesiąkniętych Canalesem – skrzywił się.
- Mówię to z bólem serca, ale… – Westchnęłam ciężko. – Miałeś rację, Karimku – usiadłam obok niego i wtuliłam się w jego tors.
-Z czym? – Objął mnie niedbale i pociągnął łyk Pepsi.
-Byłam dziś u Sergio, no wiesz… – machnęłam ręką.
-Bunga-bunga. Ten teges. Fiku-miku. Wiem Ana, wiem – pokiwał głową i nadal wpatrywał się w telewizor.
-Benzema, przychodzę do ciebie jak do przyjaciela! Jakbym chciała, żeby mi ktoś dojechał i wkurwił udałabym się do Barcelony! Pique zaserwował by mi jazdę bez trzymania! – Warknęłam.
-Przepraszam – pocałował mnie w czoło. – Przebywanie z tobą wpływa na mnie ironicznie. Wracajmy do tematu – przełączył kanał i wgapiał się w telewizor, ale wiedziałam, że mnie słucha. W końcu powiedziałam, że ma rację, ale nie dodałam w czym. Musiał się dowiedzieć, bo inaczej nie byłby sobą.
-Ktoś zadzwonił do drzwi i Sergio kazał mi otworzyć. W progu stał sam Marcos Alonso…
-Alonso? – Podskoczył i spojrzał na mnie tymi swoimi orzechowymi ślepkami.
-Tak. Myślał, że przyszłam do Canalesa specjalnie dla niego czy coś. Okazało się, że naopowiadał Sergio, że spotkał swoją byłą dziewczynę, do której nadal coś czuję i liczy na więcej. Na dodatek, żeby było piękniej Canales chciał mu przedstawić swoją dziewczynę! – Jęknęłam.
-Żadnego nie olśniło, że o ty? – Szepnął.
-Olśniło czy nie olśniło?! Jeden chuj! Sergio był chłopakiem, którego ja nienawidziłam przez wiele lat, bo z nim Marcos spędzał wakacje!
-Kurwa, jak telenowela – zagwizdał.
-Weź mnie nie denerwuj! Co ja mam teraz zrobić? Zobacz jak ja wyglądam! Jak siedem nieszczęść, albo i gorzej!
-Gorzej to może dopiero być – wyjął mi z ręki kluczyki i wstał. – Oni mogli się tam pozabijać!
-Sergio! – Pisnęłam i pognałam do samochodu. Benzema usiadł za kierownicą i pojechaliśmy do mieszkania Canalesa. Byłam tak przestraszona, że nie odzywałam się nawet słowem.
-Masz klucze? Bo jak zostały po nich tylko flaki to nikt nam nie otworzy – powiedział Karim, gdy wysiadaliśmy na piętrze blondyna, a mnie dreszcz przeszedł po plecach.
-Dużo oglądałeś w życiu horrorów? – Szepnęłam, gdy wyjmowałam klucze z kieszeni bluzy.
-Kocham horrory – roześmiał się. Weszliśmy do środka. Zdjęłam buty i na palcach powędrowałam do salonu.
A tam! Impreza w najlepsze!
-Ana jest twoja! – Wybełkotał na mój widok Marcos.
-Myślisz, że bym ci ją oddał? – Zawtórował mu Sergio.
-Odwołaj jego lot i zabukuj coś na jutro – podałam Karimowi bilet, który leżał na komodzie.
-Spoko – wycofał się do kuchni.
-Wiesz co? – Usiadłam na kolanach Sergio. Pogłaskałam go po włosach i westchnęłam.
-Wiesz Marcos, że się przemogłem? – Zwrócił się do kumpla. – Spotkałem kobietę mojego życia!
-Powiedziałeś jej to? – Alonso wytrzeszczył oczy.
-Tak – pokiwał głową. – Kocham Annabelle! Kocham Cię – pocałował mnie w ramię, bo wyżej nie sięgał.
-Może powinieneś iść spać? – Pogłaskałam go po głowie.
-Z tobą – przytulił mnie do siebie i zamknął oczy. – Bo ja już nigdy cię nie oddam, wiesz? – Zadarł głowę i spojrzał mi w oczy. Uśmiechnęłam się i pogłaskałam go po policzku. – Będziesz ze mną do końca życia, nawet jak nie będę dał rady kopnąć piłki, a ty stracisz zapał do pyskowania – objęłam go ramionami za szyję i prychnęłam śmiechem. Karim, który właśnie wrócił do salonu też się śmiał.
-Ona nigdy nie przestanie pyskować – powiedział Marcos.
-Alonso, ty zajmij się swoim trunkiem, bo zaraz robisz wyjazd z mieszkania – syknęłam na co Sergio zachichotał.
-Stary, to naprawdę jest dynamit – wyszeptał. – Całowałeś się z nią? – Spytał poważnie. Objęłam go mocnej i spojrzałam na Benzemę. Francuz usiadł w fotelu i uśmiechnął się wrednie. Po co będzie sobie szedł jak tu się telenowela rozgrywa! Ja mu dam, gadzinie jednej!
-Całowałem! – Uderzył pięścią w kanapę. – Ogień!
-To jest jedna miliardowa tego co jest w łóżku! – Roześmiał się radośnie.
-Canales! – Zatkałam mu usta dłonią. – Zamknij się dla własnego dobra! – Wstałam. – Chodź – pociągnęłam go za rękę i wyprowadziłam do sypialni. – Kładź się! – Popchnęłam go na łóżko.
-Będę na ciebie czekał – mruknął. Wsunął rękę pod granatową bluzkę i zaczął drapać się po brzuchu. Nie wiem czy zrobił to nieumyślnie czy specjalnie. Skutek był taki, że w żołądku coś mi się przekręciło na widok jego opalonego i umięśnionego ciała.
-Dobra – syknęłam i wróciłam do salonu. – Alonso, zamawiam ci taksówkę i stąd spadasz – zaczęłam sprzątać butelki po piwie i wódce.
-Nie mogę zostać? – Jęknął.
-Nie ma opcji – warknęłam. – Karim, weź go! – Powędrowałam do kuchni a Benzema za mną.
-Coś ty taka zła? – Oparł się ramieniem o ścianę.
-Bo… – Wrzuciłam butelki do kosza i się wyprostowałam. – Sergio jutro wraca do Santander i zobaczę go dopiero w sobotę! Nie mogę tu nocować, bo jutro o szóstej rano muszę być w szkole, a z Canalesem u boku na pewno nie wstanę tak rano!
-To wracaj do siebie, ja zajmę się Alonso – objął mnie i pocałował w czoło.
-A jak ty pojedziesz na zgrupowanie i Iker… Toż ja tu kurwicy dostanę!
-Pojedziesz do Canalesa. Tylko zdaj tą maturę. To w następnym tygodniu?
-Tak – odsunęłam się. – Zabierz go – wskazałam na Marcosa i poszłam do Sergio.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz