20. Akcja ratunkowa.

Moje ciało wypełniało ogromne szczęście. Miałam wrażenie, że każda komórka się uśmiecha.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam biały sufit. Wiedziałam, że wczorajsza noc wcale mi się nie przyśniła. Czułam ciepło męskiego ciała obok siebie. Przekręciłam się na bok i uśmiechnęłam szeroko. Sergio spał. Przysunęłam się bliżej i pogłaskałam go po policzku. Uporczywie odganiałam od siebie myśl, że gdzieś tam czeka na niego Cristina. Prawowita dziewczyna.
Wstałam i zeszłam na dół.
Karim jadł śniadanie i czytał gazetę. Usiadłam naprzeciwko niego i oparłam brodę na dłoniach. Francuz westchnął i odstawił kubek na blat. Starannie złożył gazetę i spojrzał na mnie.
-Co? – Spytał po francusku.
-Karim? – Zamruczałam. Przewrócił oczami.
-Czego chcesz wredoto? Znam już to spojrzenie.
-Znamy się krotko i nic jeszcze nie znasz – odpowiedziałam w jego języku.
-Spytaj, a ja odpowiem. Jesteśmy przyjaciółmi, chociaż znamy się krótko – uśmiechnął się.
-Zgadzam się – wyszczerzyłam się radośnie. – Czy to nie cudownie? – Zamachałam rzęsami.
-Zajebiście. Niedługo spadam na trening, więc się streść. – Spojrzał na zegarek.
-Boję się – szepnęłam.
-Pozbądź się Cristiny i wszystko będzie dobrze – pochylił się do mnie. – Słyszałem, że Canales nigdy nie powiedział żadnej lasce, że ją kocha.
-To ile on ich miał?! – Wykrzyknęłam.
-Kilka. Cristina nie jest pierwszą na pewno. Czaisz? Jest z nią rok i nigdy nie powiedział tych magicznych słów – pokiwał głową.
-Czarodziej się znalazł – prychnęłam. – Chociaż… – Zamyśliłam się.
-Co? – Zaciekawił się Karim.
-Zdaje mi się, że wczoraj zaczynał. Powiedział „ja…”, urwał i „ko…”, ale oczywiście ty wpadłeś! – Uderzyłam pięścią w stół.
-Ko, ko, ko… – Gdakał Benzema. – Nie musiał mieć tego na myśli.
-Ale mógł – uśmiechnęłam się promiennie i wstałam.
-Co teraz? – Spytał Karim.
-Cześć! – Do kuchni wszedł Sergio. Uśmiechnął się do mnie, objął w pasie i krótko pocałował. Fajerwerki w brzuchu wybuchły!
-Wzięło cię – skomentował po francusku Benzema. – Co taki Canales ma, czego ja nie mam? – Rozłożył ręce, ale wiedziałam, że się zgrywa. Patrzył na mnie normalnie, bez cienia jakiegoś większego uczucia. Karim był dla mnie super przyjacielem, a ja dla niego wredotką.
-Czego on chce? – Wystraszył się Sergio słysząc swoje nazwisko.
-Nic – roześmiałam się i pogłaskałam go po policzku. – Nie wiem co, ale podoba mi się za to jaki jest. Po prostu on – odpowiedziałam Karimowi.
-Czemu gadacie po francusku! – Oburzył się Sergio. – To Hiszpania! Tu się rozmawia po hiszpańsku! – Nagle gdzieś rozdzwonił się mój telefon. Znalazłam go w torebce pod stołem. Siedząc na podłodze uśmiechnęłam się do ekraniku.
-Cześć blondi! – Przywitałam się radośnie.
~Nie mów do mnie blondi! Miliardy razy mówiłem, żebyś skasowała to zdjęcie! - Wkurzył się Torres.
-Ładny byłeś jako blondyna – roześmiałam się. – Taki uroczy. Normalnie konkurencja dla Paris Hilton! – Zachichotałam.
~Powiedź jeszcze jedno słowo, to ja nie wypaplam, że Iker dzwonił do Ronaldo. Niestety Cristiano pojechał już na trening, Irina do pracy, a odebrała Dolores. Bardzo się zdziwiła, że u nich nocowałaś! – teraz to on się roześmiał.
-Jaja sobie robisz? – Mruknęłam.
~Niestety nie. Podejrzewam, że migdaliłaś się z Canalesem co może świętego Ikera doprowadzić do furii - westchnął. – Ville już doprowadziło.
-A skąd ten błazen o tym wie?!
~Pomyliłem numery i wrzasnąłem, żebyś wiała, bo Iker cię ściga – powiedział cicho.
-Zawsze wiedziałam, że masz coś z głową – syknęłam i się rozłączyłam. – Iker zrobi nam nalot – wstałam. – Karim – spojrzałam na Francuza. – Ogarnij tu. Sergio – zerknęłam na Hiszpana. Stał przede mną w samych bokserkach. Zmusiłam się do nie myślenia o jego cudownym ciele. – Też się ogarnij. Ja się ubiorę. – Spojrzałam na ogromną koszulkę, którą miałam na sobie. – Albo coś – wzruszyłam ramionami. Popędziłam do sypialni Karima. W szafie znalazłam spodenki i bluzę. Oczywiście wszystko rozmiarów jak na słonia, ale nie mogę narzekać. Lepsze to niż nic.
Gdy zadzwonił dzwonek, byłam pierwsza przy drzwiach. Otworzyłam i…
-Ike… – Zaczęłam, ale urwałam. Przede mną stała Cristina. Miała na sobie jakąś spódniczkę i marynarkę, ale specjalnie się nie przyjrzałam. – Chodź. – Pociągnęłam ją do środka. – Świetnie, że jesteś! – Skłamałam. – Sergio musi z tobą pogadać! – Popchnęłam ją na schody, po których schodził właśnie Canales.
-Co ona wzięła? – Szepnęła Cristina. Zignorowałam to. Iker to dużo, a wściekły Iker… Boże dopomóż.
-No idź! Sergio pogadajcie sobie! – Zamachałam rękami niczym mały wiatrak. Nie obchodziło mnie co ona tu robi i czego chce. Musiałam zapobiec katastrofie. Przecież miałam słuchać Ikera! A co ja robię?
Napisałam wiadomość do Iriny i zaczęłam sprzątać z Karimem. Po chwili zadzwonił mój telefon. Gdy spojrzałam na wyświetlacz, aż zadrżałam.
-Cześć David – powiedziałam.
~Gdzie jesteś? – Spytał spokojnie, za spokojnie.
-U Benzemy – mruknęłam.
~ANA!!! – wydarł się. – Jak możesz?! Powinnaś się uczyć, a nie tylko balować?! Ile ty masz lat?! Co ty sobie wy… – Położyłam telefon na kanapie i dalej sprzątałam. Z doświadczenia wiem, że wściekły Villa musi się wykrzyczeć. Nie wolno mu przeszkadzać, bo to go jeszcze bardziej nakręca.
W momencie, gdy Iker wchodził do domu wrzucałam ostatnią puszkę do kosza.
-Ana? – Spojrzał na mnie groźnie. Karim bezszelestnie wycofał się do siebie. Gnida!
-Co? – Wzięłam się pod boki. Villa nadal wrzeszczał do telefonu. Nagrał to sobie czy jak?
-Gdzie Canales?
-Na górze z Cristiną. – Powiedziałam zadowolona i nagle mina mi zrzedła. Są tam na sam. Zajebiście. Powoli docierało do mnie czego wczoraj dokonałam. Stałam się tą „drugą”, znienawidzoną przeze mnie w każdym romansie. Gratulacje Annabelle.
-Spałaś tu? – Patrzył na mnie podejrzliwie.
-Skąd! – Zaprzeczyłam. – U Ronaldo, ale z samego rana przyszłam pomóc Karimowi sprzątać – uśmiechnęłam się grzecznie.
-Spoko – uspokoił się. Oczy mu złagodniały i wiedziałam, że nie jest zły. Rozłączyłam się z Villą i wzięłam swoje rzeczy. – To samo powiedziała mi Irina.
W duchu pogratulowałam sobie pomysłowości, że uprzedziłam ją o mojej wersji wydarzeń.
-Chodźmy – mruknęłam. Jakoś odechciało mi się oglądać Canalesa z Cristiną. Kto wie co zrobili, gdy ja ratowałam swój tyłek? Chociaż nie chcę wiedzieć. Mogę tego nie przeżyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz