Gdy wróciliśmy ze stadionu
od razu poszłam do siebie. Wyłączyłam telefon i przebrałam się w
koszulkę Sergio. Wiem, że to chore i jestem głupia. Tylko nic nie
poradzę na to, że go kocham. Jak się do tego przyznałam jest łatwiej.
Chociaż sama nie wiem…
-Ana! – Krzyknął Iker. – Masz gościa!
-Ja tu nie mieszkam! – Odkrzyknęłam. – Jestem dzikim lokatorem!
-Jeśli koniecznie chcesz wpuszczę go na górę! – Od razu zbiegłam na dół. Z impetem wpadłam na Ikera.
-Już
– wysapałam. Iker się odsunął, a ja zobaczyłam… Sergio. Z wielkim
bukietem tulipanów. – Bosh… – Jęknęłam. Casillas wrócił do kuchni, a
mnie zostawił na pastwę blondyna. Na sam jego widok w brzuchu coś mi się
przekręcało.
-Przepraszam. – Podał mi bukiet. Wyszliśmy na dwór. –
Nie myślę tak jak powiedziałem. Po prostu byłem zły i… – Przełknął
ślinę. – Zazdrosny. – Dodał, nie patrząc na mnie. – Nie chcę, żebyśmy
się kłócili. Jesteś dla mnie ważna – wyszeptał. Uśmiechnęłam się
delikatnie i objęłam go ramionami w pasie. Przytulił mnie do siebie i
westchnął. – Bywam idiotą.
-Bywasz – przytaknęłam. – Sama też nie jestem święta. – Oparłam głowę na jego torsie.
-Poprawię się, ale…
-Nie!
– Przerwałam mu. – To, że już wiesz nie znaczy, że rzucę ci się na
szyję… – Urwałam. – No wiesz o co mi chodzi. Nie wymienisz jednej
dziewczyny na drugą. Nie…
-To jak chcesz to zrobić? – Zdziwił się.
-Zdobądź mnie. – Spojrzałam mu w oczy. – Wysil się.
-Jak? – Pochylił się i delikatnie musnął swoimi wargami moje.
-Nie mam pojęcia – uśmiechnęłam się.
-Śliczną masz koszulkę. – Pogłaskał mnie po policzku. – Masz ochotę na kino?
-Mam.
– Pokiwałam głową i spojrzałam na jego strój. Był w ciemnych jeansach,
białych adidasach i czarnej kurtce. Pod spodem miał kremową bluzkę. –
Przebiorę się. – Pociągnęłam go za rękę do domu. – Wstaw. – Oddałam mu
bukiet i popędziłam na górę. Przebrałam się w rożowo-szary sweterek, jasne jeansy i balerinki nude. Złapałam kolczyki, zegarek i torebkę.
Zbiegłam na dół. Sergio razem z Sarą przeglądał gazetę, a Iker jadł kanapkę.
-Idę – powiedziałam.
-Dokąd? – Zainteresowała się Sara.
-Do kina – odpowiedział Sergio. – Cześć. – Objął mnie ramieniem i wyszliśmy. – Ufają ci – Uśmiechnął się.
-Ale tobie nie. – Wsiadłam do samochodu. Iker stał w oknie i uważnie nas obserwował.
Przez drogę Canales opowiadał mi kawały. Śmiałam się jak głupek.
-To co oglądamy? – Stanęliśmy przed wielką tablicą z repertuarem w kinie.
-Pattinsona
nie przeżyję. – Wskazał na „Wodę dla Słoni”. – Szybcy i wściekli 5! –
Ucieszył się jak dziecko. Spojrzałam na niego z politowaniem.
-Uwielbiam
Vin Diesela, ma zajebiste ciało, ale ile razy można oglądać prawie ten
sam film? – Westchnęłam. – Żona na niby! – Klasnęłam w dłonie.
-Nie! Nie lubię Aniston – skrzywił się.
-Jak będziemy tak dalej marudzić to zdążymy na napisy końcowe. Prom? – Zerknęłam na niego.
-Komedia romantyczna – mruknął.
-No to idź kup bilety, ja idę po colę – odmaszerowałam w stronę baru.
Film był taki sobie… Dobra, zasnęłam zaraz na początku. Taki nerwus jak ja szybko się męczy, więc i spać kiedyś musi.
-Zajebisty był film, co? – Spytał Sergio, a ja się roześmiałam.
-Przepraszam no! – Wsiadłam do samochodu. – Co teraz? – Spojrzałam na mroczne ulice.
-Głodna jesteś? – Ruszył. Ziewnęłam i uśmiechnęłam się delikatnie.
-Nigdy nie jestem głodna. – Włączyłam telefon. Od razu zaczął dzwonić. – Cześć babciu. – Powiedziałam do Cristiano.
~Cześć wnusiu! – Zaskrzeczał. – Jak tam randka? – Spytał normalnie.
-Skąd wiesz? – Zdziwiłam się.
~A czego ja nie wiem! To jak?
-Spoko. Zasnęłam w kinie – roześmiałam się.
~A co na to Canales?
-Nie
obudził mnie. – Mogłam mówić co mi się żywnie podoba, bo odkąd
Cristiano zorientował się, że władam jego ojczystym językiem niczym
rodowita Portugalka sam na sam nie rozmawialiśmy po hiszpańsku. W
towarzystwie oczywiście tak, ale nie przez telefon.
~Powiedź mu, żeby odwiózł cię do domu i szedł spać. Może jutro Mourinho wpuści go na boisko.
-Oki – rozłączyłam się. – Cristiano każe ci iść spać, bo możesz jutro grać. – Powiedziałam do blondyna.
-Cristiano to niech się sobą zajmie – burknął. – A może pojedziemy do mnie? Pogramy w coś? – Zatrzymał się na światłach.
-Nie.
Odwieź mnie do domu – uśmiechnęłam się delikatnie. Domu… Tak czułam, że
przy Ikerze i Sarze jest mój dom. Nagle zapragnęłam być z nimi. Oprócz
miłości chłopaka potrzebowałam „zaplecza”. Iker był nie tylko moim
przyjacielem. Był jak starszy brat, który nie pozwoli by działa mi się
krzywda. Jednocześnie nie chce zamknąć mnie w złotej klatce jak Villa i
czasem Torres.
-Jak chcesz – wzruszył ramionami. Zerknęłam na niego
uważnie. Sergio nie zrozumie tego co czuję przy Ikerze jeśli nie powiem
mu prawdy. Co z tego, że wie o moich rodzicach? Musiałby dowiedzieć się o
ciotce, która miała mnie gdzieś. O tym, że nigdy nie myślałam o
przyszłości, bo nie chciałam wyobrażać sobie siebie z gromadką dzieci i
mężem alkoholikiem. Wyrwanie się z dzielnicy graniczyło z cudem. Mnie
spotkał taki cud, chociaż się tego nie spodziewałam.
Łzy zakręciły
mi się w oczach. Zawsze byłam twarda i silna. Nie poddawałam się i nie
łamałam. Na dzielnicy nie było można. Zapomniałam o tym, że kiedyś byłam
delikatną dziewczyną z ciętym językiem. Dopiero przy Ikerze i
piłkarzach zaczęłam odżywać. Nawet taki Benzema dał mi poczucie
bezpieczeństwa, jakąś niewypowiedzianą gwarancję, że przy nim nic mi nie
grozi.
Przez te lata potrzebowałam przyjaciela, zaufanego człowieka.
Owszem była Rene, Hugo czy Dani. Jednak nigdy nie opowiadałam im
wszystkiego. Wiedzieli o Ikerze, ale nic więcej. Dani dawał mi namiastkę
uczuć, ale z mojej strony to nie było prawdziwe. A Sergio? To było jak
najbardziej prawdziwe. Powiedziałam mu, że go kocham, ale nie
okazywałam… Bałam się, że jak mu zaufam on to wykorzysta i mnie opuści.
Tego bym nie przeżyła. Skoro zostawił Cristinę to czemu nie zostawi
mnie?
Westchnęłam ciężko. Czemu to wszystko jest taki trudne?
Zatrzymaliśmy
się pod domem Ikera i wysiedliśmy. Sergio podprowadził mnie pod drzwi.
Odwróciłam się do niego przodem i mocno przytuliłam.
-Wszystko dobrze? – Szepnął w moją szyję. Ciepło jego oddechu połaskotało moją skórę.
-Tak,
ale… – Urwałam i trochę się odsunęłam. Patrzyłam w jego niebieskie
tęczówki i byłam tak najzwyczajniej w świecie szczęśliwa. – Potrzebuję
cię. Nie zniszcz tego. – Pocałowałam go w policzek i weszłam do domu.
Pomaszerowałam do saloniku, gdzie Iker i Sara oglądali telewizję.
Usiadłam między nimi i wzięłam każe z nich za rękę. Sara się
uśmiechnęła, a Iker spojrzał na mnie podejrzliwie.
-Stało się coś? – W jego głosie była sama troska.
-Nie. – Oparłam głowę na jego ramieniu. – Po prostu was kocham i dziękuję. – Uśmiechnęłam się i zamknęłam oczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz