26. Rozumny David.

Obudziłam się z dziwnym uczuciem, że ktoś mi się przygląda. Otworzyłam oczy i pierwsze co zobaczyłam to blond głowę. Jasne kosmyki splątały się z moimi, ale Canales spał w najlepsze. Za nim cicho chrapał Bojan. Fajny trójkącik stworzyliśmy.
Spojrzałam na drzwi i zamarłam. Stał tam David i patrzył na mnie wrogo.
-Villa, kiedy ty skończysz robić mi sceny? – Szepnęłam. – Nie jestem twoją córką, siostrą czy kuzynką. Nie jesteśmy spokrewnieni i nigdy nie będziemy! – Warknęłam. Usiadł obok mnie i westchnął.
-Martwię się po prostu – wzruszył ramionami. Usiadłam ostrożnie, żeby nie obudzić obejmującego mnie Sergio.
-Nando i Iker też się martwią. Tylko czy Iker lata za mną jak opętaniec? Czy Nando robi mi dziwne sceny? – Założyłam ręce na piersi.
-Nie, ale oni inaczej to przeżywają. Torres ma pewność, że nic ci nie jest, bo jesteś blisko z Oli. Iker ma cię na co dzień i wszyscy piłkarze pewnie z miliard razy obiecali mu, że będą o ciebie dbać. A ja co? Ja nic nie wiem!
-Zapytaj Torresa zamiast nękać mnie! David… – Spojrzałam na śpiących chłopaków. – Ja umiem sobie poradzić. Trzy długie lata żyłam i nic mi się nie stało. Teraz też nic mi nie będzie.
-Ty mówisz o ciele, a ja o duszy – zerknął na Sergio. – Widać, że was ciągnie. Tylko on ma dziewczynę! – Warknął.
-Nie ma już. Nie! – Przerwałam mu, bo chciał krzyknąć. – Nie chodzę z nim. Powiedziałam mu, że nie będzie wymiany na lepszy model. David ja umiem o siebie zadbać – wzięłam go za rękę. – A ty musisz w końcu sobie zakodować, że nie mam szesnastu lat tylko dziewiętnaście. Przepadło trzy, ale nadrobisz to. Wszyscy sobie radzą.
-Mała ty nawet nie wiesz jak Iker przeżywał jak zniknęłaś. Nikt mu nie chciał nic powiedzieć, bo nie był z rodziny. Każdy z nas był święcie przekonany, że zabrali cię do rodziny, do Czech albo Polski. Przeszukaliśmy każdy z tych krajów. Przypomniało mi się o tym twoim wujku i dlatego zdecydowałem się na grę dla Barcy. Tylko, że ten twój wujek nic o tobie nie wiedział!
-A ja byłam tak blisko – westchnęłam.
-Nigdy byśmy na to nie wpadli – zerknął na zegarek. – Czy on nie miał iść na trening? – Wskazał na Sergio.
-Miał. Cały zespół miał. Sergio? – Szturchnęłam delikatnie blondyna.
-Zaraz, zaraz… – Wymamrotał.
-Sergio? – Podrapałam go pod brodą.
-Ana mówię, że zaraz… – Schował twarz w poduszkę.
-Nie jestem taka jak wszystkie jego laski, które skakały wokół niego – powiedziałam do Davida. – Canales wstawaj! Trening masz! – Wrzasnęłam.
-To nie ja! To Pique! – Zerwał się Bojan i patrzył na mnie wystraszony.
-Nie musisz się drzeć od rana – Sergio usiadł i ziewnął. – Cześć Villa – przeciągnął się. Pocałował mnie w policzek i wstał. – Możesz obudzić resztę? – Spytał.
-Mogę. – Zdjęłam z siebie jego bluzę i mu dałam. – Zaraz wracam. – zeskoczyłam z łóżka i pomaszerowałam na dół.

Po południu, gdy piłkarze mordowali się na treningu postanowiłam odwiedzić starych ziomów. Powiadomiłam o tym Sarę, wsiadłam na rower i wio!
Na dzielnicy niedziela nadal była najlepszym dniem. Moja paczka siedziała na placu zabaw i popijała piwo. Rene tuliła się do Hugo, a Dani palił papierosa.
-Cześć! – Zatrzymałam się przy nich. Oparłam rower o drzewo i usiadłam na huśtawce.
-Co się stało, że nas odwiedziłaś? – Zaśmiała się Rene.
-Nie mogę? – Zaczęłam się huśtać.
-Oczywiście, że możesz. Co tam u ciebie? – Zapytał Dani.
-Wszystko spoko – pokiwałam głową.
-Są jakieś grube imprezy? – Zainteresował się Hugo.
-Pewnie! – Roześmiałam się. – Mają tyle alkoholu jakby monopolowy obrabowali!
-Widać, że i tobie się nieźle powodzi. – Rene uważnie spojrzała na moje ciuchy. Miałam na sobie zwykłe jenasy, szarą bluzę z Garfieldem, z pod spodu wyglądał kawałek czarnej koszulki. Na nogach miałam szare Nike, na ręku zeagrek Adidasa i torbę z Adidasa.
-Dostałam ciuchy od Sary. Co w tym złego? – Nie doczekałam się odpowiedzi bo zadzwonił mój telefon. Wyjęłam go z torby i zobaczyłam na wyświetlaczu twarz Ikera. -Cześć – odebrałam.
~Gdzie jesteś mała? Może pojedziemy na Madrid Open? - Westchnęłam ciężko.
-Przyjedź po mnie. Jestem na dzielnicy.
~Tak czułem, że możesz tu być. Jestem niedaleko. O już cię widzę! - Rozłączył się. Niedaleko zatrzymało się czarne auto.
-Muszę iść – wstałam i wzięłam rower. – Nara! – Pomachałam im, ale żadne nie drgnęło. – Rower! – Powiedziałam do Ikera. Wysiadł, włożył go do bagażnika i się do mnie uśmiechnął.
-Czemu wyglądasz jak chmura gradowa? – Wsiedliśmy i ruszył.
-Bo ludzie, których uważałam za przyjaciół teraz mają mnie w dupie – warknęłam. – Są na mnie źli, bo ja mam modne ciuchy i znam piłkarzy Realu. Co w tym złego?
-Nic malutka. Są zazdrośni. Daj im czas – poklepał mnie po kolanie.
-Ja nie chcę im niczego dawać! – Fuknęłam. – Wracam tu ze względu na nich. Koniec z tym! – Założyłam ręce na piersi. – Zaczynam nowe życie. Trzy letni epizod tutaj wymazuje z mojego CV!
-Wymazać to sobie możesz. Masz zamiar kiedyś powiedzieć chłopakom o tym, gdzie mieszkałaś przez ostatnie lata? Słyszałem, że o rodzicach im powiedziałaś.
-Powiedziałam, ale każdy ma jakieś tajemnice. Kobieta bez tajemnic to jak wódka bez alkoholu. Traci swój urok – wzruszyłam ramionami.
-W życiu możesz mieć jeden wielki sekret. Ty już jeden masz. Po co ci następny? – Uśmiechnął się delikatnie.
-Niby jaki mam? – Prychnęłam i odwróciłam twarz do okna.
-Real Madryt. Tego im nie powiesz, bo prędzej pękniesz. Chciałbym dożyć dnia kiedy powiesz to Canalesowi – zaśmiał się.
-Iker! – Syknęłam. – Tylko ty wiesz! Ty i Unai! Jego nie ma, ale jak się rozniesie to będę wiedziała, że od ciebie! – Pogroziłam mu palcem.
-Mała spokojnie. Umiem dotrzymać sekretu. Zwłaszcza, gdy powierza mi go bordowa zezłości dziewięciolatka – powiedział poważnie.
-Byłam wtedy przejęta! Nazywali mnie chłopczycą i królewną! Dobra! – Zamachałam rękami. – Trafię do domu sama. Weź sobie Sarę na jakiś nudny Madrid Open. – Zatrzymał się. Wysiadłam i zabrałam swój rower. Jakiś pajaców z rakietami nie oglądałam? Śmiech na sali.
-Ana! – Usłyszałam za sobą. Odwróciłam się i dostrzegłam idącego do mnie Daniego.
-Czego chcesz? – Warknęłam. – Nie jestem teraz dla was za bogata, za ekskluzywna? A może za piłkarska? Wiesz mam w dupie co o mnie sądzicie. Kocham Ikera i tych wszystkich piłkarzy. Nie mam zamiaru z tego rezygnować, bo wam to nie odpowiada! To jest mój świat! Przez trzy lata byłam zamknięta jak w więzieniu, ale dosyć tego! – Zapowietrzyłam się. Wykorzystał to. Ujął moją twarz w dłonie. – Nie radzę ci Ander! – Warknęłam.
-Ani ja – powiedział ktoś obok. Na sam dźwięk jego głosu serce zabiło mi jak szalone.
-Masz kogoś? – Wyszeptał Dani. Odsunęłam się od niego i stanęłam obok Sergio. W skupieniu wpatrywałam się w jego niebieskie oczy.
-Nie powinieneś się interesować – odpowiedział mu blondyn. – Najważniejsze, że nie jest z tobą.
-Spoko. Nara – mruknął Dani i odszedł. Sergio stanął naprzeciwko mnie.
-A teraz mi wyjaśnisz co miały znaczy trzy lata jak w więzieniu – syknął, a mnie po plecach przeszedł nieprzyjemny dreszcz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz