31. Groźna opiekunka.

Obudził mnie hałas. Ktoś walił szafkami i najwyraźniej czegoś szukał. Usiadłam na tej strasznie wygodniej leżance i spojrzałam na przybysza.
-Znowu ty? – Jęknęłam na widok znajomego chłopaka.
-Że też Bóg mnie każe spotykaniem ciebie – westchnął i się wyprostował.
-Uważaj, bo teraz Canales cię nie wyratuje – wzięłam do ręki swojego buta. W razie czego będę miała czym go palnąć.
-Canales to twój chłopak? – Usiadł na krześle za biurkiem.
-A co cię to obchodzi? – najeżyłam się.
-Bo Cristina była ładna i nie taka wredna – odparował z chytrym uśmiechem.
-Podobała ci się? Podejrzewam, że nadal jest wolna i czatuje na jakiegoś piłkarza. Leć może wciśnie cię na jakoś godzinę i ją podymasz – syknęłam. – Nie grasz w pierwszej drużynie – powiedziałam nagle.
-Spostrzegawcza jesteś – pochwalił, ale wychwyciłam w jego głosie drwinę. Zabiję go, spalę buty… Nie podpalę ten gabinet i powiem Canalesowi, że nigdy nie tu nie przyniósł. Nikt się nie kapnie, że to moja sprawka.
-Ale nie jesteś wychowankiem Realu. Jakbyś tu trenował od małego to na pewno bym zapamiętała – wzięłam się pod boki i opanowałam chęć mordu.
-A kim ty jesteś, że byś zapamiętała? – Zainteresował się.
-Twoim najwię… – Urwałam, bo rozdzwonił się mój telefon. – Słucham? – Westchnęłam po francusku, gdy dostrzegłam, że dzwoni Karim.
~Canales prosi, żebyś nie zamordowała Moraty. Właśnie do ciebie poszedł. Ładne masz laseczki w klasie - zachichotał.
-Nawet się nie waż wypaplać, że mnie znasz! – Krzyknęłam. – Wstyd się przyznać, że taki ruchasz to mój kumpel – wzdrygnęłam się. – Z kim przeprowadza wywiad Eva? Ta, która była u ciebie na imprezie – podpowiedziałam.
~Z Ikerem, ale chyba już skończyła bo siedzi na trybunach z jakoś laską. Czekaj… - Mruknął, totalnie ignorując moje docinki. – Jakaś taka znajoma.
-Może ją zaliczyłeś i nie zapamiętałaś – powiedziałam jadowicie.
~Z canalesową Cristiną – szepnął.
-Nie pierdol! – Zatkało mnie.
~Powaga. Wyglądają jakby dobrze się znały. Śmieją się i w ogóle.
-Kurwa! – Rozłączyłam się i założyłam buty. – Policzymy się później – zagroziłam brunetowi i wyleciałam z gabinetu.
-A ty gdzie? – Zawołał za mną Sergio.
-Twoja była i moja koleżaneczka z ławki się znają! – Zaczekałam aż do mnie podejdzie. – Była z nami na imprezie, kiedy jeszcze chodziłeś z Cristiną! Jak byliśmy w basenie miałam wrażenie, że ktoś nas obserwuje! No zabije szmatę! – Chwyciłam go za rękę i wybiegliśmy na murawę. Moja klasa rozlokowana była po całym boisku. Przemknęliśmy na trybuny. Od razu je dostrzegłam. – Jak mogłeś nie znać koleżanek swojej dziewczyny? – Syknęłam, gdy do nich szliśmy.
-Mogłem – przewrócił oczami. – Ona wolała siedzieć w domu niż chodzić do znajomych.
-Jak mogłam nie zapytać o tego chłopaka jej przyjaciółki, który jest piłkarzem? – Zastanawiałam się.
-Przed meczem muszę poznać twoich znajomych z dzielnicy – zdecydował. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się szeroko.
-Tak na przyszłość? – Zaśmiałam się.
-Na wszelki wypadek – przyciągnął mnie do siebie i krótko pocałował w usta.
-Dobrze – pogłaskałam go po policzku i podeszliśmy do dziewczyn. Nadal trzymaliśmy się za rękę. Podejrzewam, że Canales w ten sposób się zabezpieczał, żebym nie przygrzmociła Cristinie ani Evie.
-Cześć – przywitał się.
-Proszę, proszę jakie przyjaciółeczki – warknęłam. Eva wyglądała na przerażoną, a Cristina nie mogła oderwać wzroku od Sergio. A raczej od naszych złączonych rąk.
-Miałam rację. Zostawiłeś mnie dla niej – szepnęła.
-Nie chodzimy ze sobą – odpowiedziałam jej. – Jednak już wiem skąd wiedziałaś o tym, że kazałam mu zdezynfekować usta – spojrzałam na Evę.
-Mówiłam ci, że moja przyjaciółka ma chłopaka piłkarza – wyszeptała.
-Tylko, że nie wspomniałaś kogo! – Fuknęłam. – To, że on cię nie znał, to się wcale nie dziwię skoro miał taką laskę. Jednak ty znałaś go na bank! Ty szpiegu jebany! Pożałujesz tego gorzko! – Warknęłam. Eva się skuliła.
-Ona zrobiła tylko to co każda przyjaciółka. Powiedziała mi, że mój chłopak mnie zdradza z pół Hiszpanką! – Cristina wstała.
-Dzięki temu, że jestem pół Hiszpanką nie wyglądam jak kopia! – Syknęłam. – Dobra. Nie będę z tobą gadać. Nie mamy o czym – odeszłam, nadal trzymając Sergio za rękę.
-Jak nogi? – Zmartwił się, gdy odeszliśmy kawałek.
-Odpadają. Nigdy więcej nie chodź w szpilkach po trybunach – westchnęłam.
-Zapamiętam – uśmiechnął się i wziął mnie na ręce. – Masz klucz do domu? Odwiozę cię.
-Dzięki – objęłam go za szyję i pocałowałam w policzek.

Wieczorem ubrałam się w luźne rzeczy i udałam się do domu Ronaldo. Cristiano oczywiście nie było, ale zastałam Dolores i Juniora.
-Cześć kotecku! – Wzięłam malca na ręce i pocałowałam.
-Aaaa! – Krzyknął radośnie.
-Kochanie, nie będzie problemu jak wyskoczę do Catii na chwilkę? Strasznie się martwię – zrobiła smutną minkę.
-Pewnie Dolores! – Uśmiechnęłam się. – My z Juniorem świetnie damy sobie radę, cio? – Pogilgotałam go pod brodą. – Obejrzymy tatusia w telewizji, nie?
-Wrócę za godzinę – spojrzała na zegarek. – Połóż go spać. Jest wykąpany i przewinięty. Obudzi się dopiero rano. Chyba, że jego tatuś jak będzie wracał do domu to narobi rumoru – westchnęła.
-Możesz zostać tam na noc. Dam sobie radę. Ustawię alarm jak uczył mnie Cristiano i nic złego się nie stanie – poklepałam ją po ramieniu.
-Dziękuję ci – cmoknęła mnie w policzek. – Pa kochanie! – Juniora ucałowała w czoło i wyszła.
-To cio chcesz robić? – Usiadłam na kanapie i posadziłam go sobie na kolanach. – Cio? – Uśmiechnęłam się.
-Aaaa! – Zawołał.
-Tak, to wiem – roześmiałam się. Nagle rozdzwonił się mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. Sergio. – Słucham? – Odebrałam, przytulając do siebie Juniora, który zainteresował się moim zegarkiem.
~Cześć Annabelle – przywitał się, a mnie przeszedł dreszcz po plecach. Uwielbiałam, gdy tak do mnie mówił.
-Cześć Sergio. Co tam? Stęskniłeś się?
~Owszem. Może pójdziemy razem na mecz? Mam lożę Ronaldo.
-Niestety nie, bo ja mam dziecko Ronaldo. Przyjedź, razem sobie obejrzymy mecz.
~Będziesz czekać?
-Zastanowię się? Oczywiście, że będę – zaśmiałam się.
~Otwórz drzwi. Jestem pod domem. Cristiano mi powiedział, że jesteś u niego.
-Idę! – Rozłączyłam się i wsadziłam Juniora do kojca. Podbiegłam do drzwi i otworzyłam. Na progu stał roześmiany Canales.
-Cześć – trzymał ręce w kieszeniach powycieranych jeansów.
-A przepraszam pan do kogo? – Udałam zdziwienie.
-Do takiej jednej – wyjął ręce i mnie objął. – Co mi zawróciła w głowie – szepnął i mnie pocałował. Zarzuciłam mu ręce na szyję i przyciągnęłam do siebie.
-Poczekaj, muszę położyć Juniora – odsunęłam się. Wróciłam do salonu. Wzięłam małego na ręce i poszłam na górę. Błyskawicznie zasnął. Nastawiłam ten śmieszny odbiorniczek, zamknęłam drzwi i zeszłam na dół. Drugi odbiorniczek postawiłam na ławie i usiadłam obok Sergio na kanapie. Nawet mnie nie dotknął, a miałam takie wibracje w brzuchu, że szok!
-Bosko pachniesz… – wyszeptał w moją szyję. Natychmiast zrobiło mi się gorąco. – To działa w dwie strony? – Zachichotał, a po moim ciele przeszedł dreszcz.
-Co? – Wydusiłam z siebie z wielkim trudem.
-Wypieki na policzkach – odsunął się.
-Tak – zaśmiałam się. Położyłam się na plecach, a on opadł na mnie. Oprał się jednak ręką o kanapę. Tylko dlatego nie czułam ciężaru jego ciała. Pochylił się i delikatnie całował moją szyję.
-Można oszaleć na czyimś punkcie? – Wyszeptał.
-Można – wsunęłam dłonie pod jego koszulkę i przymknęłam oczy. Delektowałam się dotykiem jego twardych mięśni. Po chwili koszulka leżała na ziemi, a mnie było tak gorąco, że miałam wrażenie, że paruję.
-Jak Mourinho zobaczy, że mnie nie ma stadionie to urwie mi łeb – zaśmiał się. – Mam coś dla ciebie. – Wyjął z kieszeni czarne pudełko. Proszę – podał mi je. Otworzyłam i zaparło mi dech. W środku był najpiękniejszy wisiorek jaki widziałam w życiu.
-Dziękuję. Jest takiego koloru jak twoje oczy! – Rzuciłam pudełko na podłogę i zapięłam tu cudo na szyi. – Piękny! – Pogłaskałam palcem szafir. – Wydałeś fortunę – spojrzałam na niego uważnie.
-Nie – zaśmiał się i rozdzwonił się jego telefon. Spojrzał na wyświetlacz i westchnął. – Co jest Morata? – Odebrał, a ja od razu się najeżyłam. Sergio położył mi palec na ustach i słuchał co ten błazen ma mu do powiedzenia. – Zamydl mu jakoś oczy. Jestem w łazience, albo poszedłem coś zjeść. Zaraz będę! – Zerwał się. Nawet nie drgnęłam tylko założyłam ręce na piersi. – Nara – rozłączył się. – The Special One mnie szuka – westchnął. – Pofikam jeszcze trochę to zapomnę jak to jest grać mecze – pocałował mnie krótko i wyszedł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz