Obudziłam się przytulona do
nagiego torsu Daniego. Spojrzałam na jego spokojną twarz i westchnęłam
ciężko. Wiedziałam, że to nie ten. Nie obok niego chciałam się budzić i
nie do niego tulić.
Na samą myśl o Canalesie robiło mi się cieplej na
sercu. A Dani? Dani to tylko Dani. Przyjaciel, którego wykorzystałam do
chwilowego zapomnienia.
Wstałam po cichu, żeby go nie obudzić.
Napisałam do Ikera gdzie jestem, żeby po mnie przyjechał. Ubrałam się,
zrobiłam kawę i kilka kanapek. Wiem gdzie co się znajduje w tym domu.
Uciekałam tu, gdy ciotka miała fazę i ganiała mnie po domu rzucając we
mnie czym popadnie. Niestety nie posiadałam refleksu Canalesa i czasem
dostałam w plecy jakoś gazetą czy szklanką. Znowu to zrobiłam! Znowu o
nim myślę!
-Cześć – Dani pocałował mnie w czoło i nalał sobie do kubka czarnego płynu.
-No – mruknęłam i spojrzałam przez okno.
Na
widok białego Audi mało nie dostałam zawału! Dopiero teraz
spostrzegłam, że Iker mi odpisał. Nie może przyjechać, ale kogoś
przyśle!
-Coś tak zbladła? – Zaniepokoił się Dani i też wyjrzał przez okno.
-Muszę
iść – cmoknęłam go w policzek i wybiegłam na ulicę. Canales bębnił
palcami w kierownicę i rozglądał się po okolicy. Jakby miał po czym!
Biedne domki, obdrapane samochody… Dani w samych bokserkach na schodach!
Ich spojrzenia się skrzyżowały, a ja chciałam, żeby teraz ziemia się
otworzyła i piekło mnie wchłonęło!
-Na razie Ana! – Krzyknął i mi
pomachał. Zrobiło mi się strasznie gorąco. Odmachałam mu i wsiadłam do
samochodu. Zapięłam pasy i błagałam Boga o to, żeby Sergio nic nie
powiedział.
Ruszył z piskiem opon i nie odezwał się słóweczkiem póki nie dojechaliśmy do centrum miasta.
Bałam
się tego co mógł powiedzieć. Z drugiej strony co on mógł mi powiedzieć?
Nie miał prawa rządzić moim życiem, nie jestem jego własnością. On ma
dziewczynę, a ja mam prawo iść do łóżka z byłym.
-Przegraliśmy wczorajszy mecz – powiedział w końcu. Drgnęłam na dźwięk jego słów.
-Przykro mi – mruknęłam.
-Mam grać w sobotę.
-Świetnie
– szepnęłam, ale nawet na niego nie spojrzałam. Mój mózg nie pracował
jak trzeba. Miałam ochotę wysiąść, stanąć na środku jezdni i się
rozpłakać.
Gdy zaparkował pod stadionem żadne z nas nie drgnęło.
Atmosfera była taka, że można ją było kroić nożem. Zerknęłam na
chłopaka, który wpatrywał się przed siebie. Coś go trapiło.
-Kto to był? – Spytał.
-Dani – odpowiedziałam. – Mój były chłopak – dodałam.
-Były? – Spojrzał na mnie.
-Tak! – Wysiadłam z samochodu, a on zrobił to samo.
-To co to było? – Zawołał za mną.
-Odreagowanie
– podeszłam do niego. – Zapomnienie? Nazwij to jak chcesz – wzruszyłam
ramionami. – Musiałam sprawić, żeby kontrolę nade mną wzięła zwykła
żądza, a mój mózg został wyciszony.
-Annabelle – szepnął i mnie
przytulił. Wtuliłam twarz w jego tors i siłą się powstrzymałam od
płaczu. Zarzuciłam mu ręce na szyję i poczułam jego ciepły oddech na
karku. Zrobiło mi się gorąco. Odsunął mnie trochę od siebie i spojrzał w
oczy. To był nasz błąd. Nogi zrobiły mi się jak z waty, serce zaczęło
walić jak szalone, a w brzuchu coś wirowało. Jego twarz była coraz
bliżej, wiedziałam co za chwilę się stanie i… chciałam tego! Miałam
gdzieś Cristinę, Real Madryt, cały świat. Liczyła się ta chwila, błękit
oczu Canalesa i jego zbliżające się wargi. Czułam już ich smak i
pragnęłam tego jak nigdy niczego. Potrzebowałam go! Do oddychania,
mówienia… życia.
Sergio pocałował mnie najpierw delikatnie, ale po
chwili był już to głęboki, prawdziwy pocałunek. Oddawałam je
zapamiętale. Zaczynało mi brakować tchu i w końcu się odsunęłam. Nie za
daleko, bo stykaliśmy się nosami i ciężko oddychaliśmy. Jego oczy
błyszczały radośnie. Moje pewnie też. Cmoknął mnie krótko w usta i
uśmiechnął szeroko.
Nie chciałam go puszczać, ale musiałam. On
śpieszył się na trening, ja do szkoły. Chociaż nie. Ostatnimi czasy nie
śpieszyłam się do tej instytucji.
-Gdyby tak mogło być zawsze – szepnęłam zanim pomyślałam. Chłopak pocałował mnie delikatnie.
-Nie ma rzeczy niemożliwych – odpowiedział.
-Są
– odsunęłam się. – Cześć – machnęłam ręką i powlokłam się do szkoły. Na
lekcjach się nie odzywałam ani słowem. Zresztą do kogo, jak nie ma
koleżanek. Na treningu siedziałam na ławce pod ścianą i też się nie
odzywałam. Miałam idealny strój, co cieszyło szanowną nauczycielkę.
Pierwszy
raz skończyłam lekcje razem z innymi. Powędrowałam na parking i
usiadłam na ławeczce w pobliżu samochodu Ikera. Zdjęłam bluzę i
wystawiłam twarz do słońca.
-Ana! Ale poszliście w ślinę! – Zawył Marcelo na mój widok. Zrobiło mi się słabo.
-Co? – Udałam głupa.
-A
ja widziałem jak Annabelle Rodriguez całuje się z Sergio Canalesem! –
Skakał po parkingu i darł się na całe gardło. – Zakochana para Sergio i
Ana! – Wrzeszczał wniebogłosy.
-O kim on mówi? – Usłyszałam za sobą.
Odwróciłam się i otworzyłam ze zdumienia usta. Cristina wyglądała na
zaaferowaną wrzaskami Marcelo.
-ANA I SERGIO!!! – Piszczał. A ja nie wiedziałam co zrobić. Zatkało mnie totalnie.
-Co ty tu robisz? – Wydusiłam w końcu.
-Pomyślałam, że zrobię Sergio niespodziankę – uśmiechnęła się i usiadła obok mnie.
-MAM FILMIK!!!
-Zrobiłaś – pokiwałam głową. Chyba nie słyszała pierwszej części wywodu Marcelo, gdzie ten pacan wymieniał nazwiska.
-Ładny
masz ten strój – pochwaliła. – Sergio ciągle marudzi, że powinnam
nałożyć coś takiego na mecz, ale nie mam odwagi – westchnęła. – A co tam
u ciebie? Dobrze się czujesz? Sergio mówił, że bolała cię wczoraj
głowa.
-Bolała – mruknęłam. – Nadal boli.
-ANA POSZŁA W ŚLINĘ Z SERGIO!!!
-Co on tam wrzeszczy? – Roześmiała się.
-Zjarał się – machnęłam ręką. W naszym kierunku szedł Iker, a za nim ze spuszczoną głową Canales.
-Chodź. – Iker otworzył samochód.
-Nara – pożegnałam się z Cristiną i poszłam do auta. Na blondyna nawet nie spojrzałam.
-Pogadamy? – Spytał Iker i wyjechał na ulicę.
-Nie potrzebuję psychologa – założyłam ręce na piersi.
-Nie?
– Podał mi swój telefon. To był filmik jak całuje się z Sergio.
Wyglądał jak z prawdziwego filmu. Uśmiechnęłam się delikatnie, co nie
uszło uwadze Ikera. – Kochasz go – powiedział.
-Zwariowałeś chyba! – prychnęłam. – Poza tym Marcelo przesadza z tą zakochaną parą. My po prostu… – Zamachałam rękami.
-Nie potrafiliście się opanować? Trenowaliście? To są zawody w całowaniu? – Zakpił.
-W sumie to nie wiem – wzruszyłam ramionami. – Jakoś tak…
-On ma dziewczynę. Cristinę. Chyba znasz, co? – Spojrzał na mnie.
-Znam, ale Iker… – Urwałam. – Mam przestać się z nim zadawać? – Szepnęłam.
-Ja
to widzę tak… – Zamyślił się. – Jesteś śliczną dziewczyną, fenomenem
wręcz, bo naturalną, inteligentną blondynką i w dodatku Hiszpanką.
Pojawiłaś się nagle, wielu piłkarzy rozprawia tylko o tobie. Na
treningu, w szatni. Ciągle słyszę „Ana, Ana”. Nie interesujesz się
piłką, ale chodzisz w sportowych ciuchach. Jesteś atrakcyjna, a po
imprezie u Ronaldo odkryli jaka jesteś śliczna w dziewczęcych ciuchach.
Napyskujesz tej bandzie i nie piszczysz na ich widok. – On mówił, ja
milczałam. – Zaiskrzyło coś między tobą i Sergio. Widziałem to
pierwszego dnia. Chciałaś go zabić, ale nie mogłaś oderwać od niego
oczu. Przez cały trening o ciebie wypytywał i chciał lecieć do lekarza,
ale trener go nie puścił.
-Dobrze, bo bym go wtedy zamordowała – mruknęłam.
-Nie
wiem co działo się między wami, ale to co zobaczyłem na imprezie u
Benzemy mi wystarczy. Wokół ciebie szalejący, pijany tłum, a ty
wpatrujesz się tylko w Canalesa jakby nie było nic poza nim. Zresztą on w
ciebie tak samo. Widziałem jak cię objął. To nie było po koleżeńsku.
Wszystko podsumowuje filmik Marcelo i wrzaski Villi.
-David przesadza – warknęłam.
-David
jako jedyny zdaje sobie sprawę jak to wszystko może się źle skończyć –
westchnął. – Sergio jest z Cristiną rok. Mają problemy jak w każdym
związku. Wszyscy się o ciebie martwimy.
-Chcesz mi powiedzieć, że Canales się tylko mną bawi? – Szepnęłam.
-Nie
wiem co siedzi w jego głowie. To dobry chłopak, ale nie potrafi
poradzić sobie z kryzysem. Nie chcę, żebyś cierpiała z powodu złamanego
serca – zaparkował pod domem.
-Wiesz – spojrzałam przez okno. –
Miałam chłopaka, którego nie kochałam. Nie zakochałam się na dzielnicy,
bo podświadomie czułam, że to nie jest odpowiednie miejsce na miłość.
Pierwszego dnia mojego lepszego życia spotkałam chłopaka i przepadłam –
odetchnęłam głęboko. – Pierwszego, cholernego dnia! – wysiadłam i
trzasnęłam drzwiami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz